Posiadam aż trzy takie gitary, więc myślę że znam temat na dość dobrze.
Brzmienie – jest specyficzne, ciężko pomylić je z jakimś innym instrumentem. Oryginalne single lepiej radzą sobie na cleanie, przester jest trochę drutowaty, dla kogoś kto chce grać polskiego punka z początku lat 80′ będzie idealna. Dodatkowo jest delikatna różnica w brzmieniu między gitarami z osłonami przetworników z plastiku, a metalowymi na korzyść metalowych. Czasami kosmos potrafi się nieźle zmulić i nie bardzo wiem od czego to zależy, po prostu gitarka ma gorszy dzień :D. Jeden z moich kosmosów ma świetne, brzmienie z samej dechy więc dużo zależy jak się trafi.
Jakość wykonania – Totalna loteria, zdarzają się przykre rzeczy jak nierówno nacięte rowki na struny w siodełku, niechlujne spasowane elementy, w tym krzywo osadzone gryfy.
Wygląd – totalny czad, kopia gibsona moderne/ibaneza futury, dodatkowo z ładniejszym kształtem główki, pasującym do całości sunburstem i fajniejszym niż w pierwowzorze pickguarem.
Komfort grania – gryf jest gruby, ale idzie przywyknąć. Większym problemem jest płaska podstrunica utrudniająca łapanie chwytów barowych.
Cena do jakości – Defile mają już wartość sentymentalną, bezpowrotnie minęły czasy kiedy można było kupić taką gitarę za 40zł z wysyłką. Przy odrobinie szczęścia i stałym śledzeniu aukcji możliwe jest kupienie sprawnego Kosmosa za ok. 100zł-150zł, a w tej cenie to chyba nic lepszego się nie znajdzie.
Gitara nie jest taka zła jak mogłoby się wydawać, zwłaszcza gdy zmieni się przetworniki. Na oryginalnych pick-upach brzmienie jest specyficzne, ale nie jakieś tragiczne. Wygląda…hm, widziałem gorsze? Korpus to kopia Gibsona Moderne. Osprzęt jest zależny od wersji, ja mam tą z czterema guzikami i dwoma potencjometrami. Wygoda gry jest przy pierwszym razie z gitarą straszliwa, można jednak się przyzwyczaić (ale i tak nie do końca). Gryf jest bardzo gruby, a podstrunnica płaska, w związku z czym lewa ręka nie ma lekko. Mimo to gitara ma swoisty urok.
Posiadam aż trzy takie gitary, więc myślę że znam temat na dość dobrze.
Brzmienie – jest specyficzne, ciężko pomylić je z jakimś innym instrumentem. Oryginalne single lepiej radzą sobie na cleanie, przester jest trochę drutowaty, dla kogoś kto chce grać polskiego punka z początku lat 80′ będzie idealna. Dodatkowo jest delikatna różnica w brzmieniu między gitarami z osłonami przetworników z plastiku, a metalowymi na korzyść metalowych. Czasami kosmos potrafi się nieźle zmulić i nie bardzo wiem od czego to zależy, po prostu gitarka ma gorszy dzień :D. Jeden z moich kosmosów ma świetne, brzmienie z samej dechy więc dużo zależy jak się trafi.
Jakość wykonania – Totalna loteria, zdarzają się przykre rzeczy jak nierówno nacięte rowki na struny w siodełku, niechlujne spasowane elementy, w tym krzywo osadzone gryfy.
Wygląd – totalny czad, kopia gibsona moderne/ibaneza futury, dodatkowo z ładniejszym kształtem główki, pasującym do całości sunburstem i fajniejszym niż w pierwowzorze pickguarem.
Komfort grania – gryf jest gruby, ale idzie przywyknąć. Większym problemem jest płaska podstrunica utrudniająca łapanie chwytów barowych.
Cena do jakości – Defile mają już wartość sentymentalną, bezpowrotnie minęły czasy kiedy można było kupić taką gitarę za 40zł z wysyłką. Przy odrobinie szczęścia i stałym śledzeniu aukcji możliwe jest kupienie sprawnego Kosmosa za ok. 100zł-150zł, a w tej cenie to chyba nic lepszego się nie znajdzie.
Gitara nie jest taka zła jak mogłoby się wydawać, zwłaszcza gdy zmieni się przetworniki. Na oryginalnych pick-upach brzmienie jest specyficzne, ale nie jakieś tragiczne. Wygląda…hm, widziałem gorsze? Korpus to kopia Gibsona Moderne. Osprzęt jest zależny od wersji, ja mam tą z czterema guzikami i dwoma potencjometrami. Wygoda gry jest przy pierwszym razie z gitarą straszliwa, można jednak się przyzwyczaić (ale i tak nie do końca). Gryf jest bardzo gruby, a podstrunnica płaska, w związku z czym lewa ręka nie ma lekko. Mimo to gitara ma swoisty urok.